Ministerstwo Zdrowia reaguje na zalewające polskie sklepy alkotubki. Jak dowiedział się Onet, resort chce dopisać zakaz sprzedaży tego typu produktów do projektu ustawy, która regulować ma handel alkoholem na stacjach paliw. — Jesteśmy zdeterminowani, więc parlament będzie mógł zająć się tym jeszcze...
Dopóki państwo nie przestanie zarabiać na rozpijaniu obywateli (i obywatelek), wszelkie działania "antyalkoholowe" są albo teatrem, albo działalnością antypaństwową.
Przeklejam moją (całkowicie nierealistyczną, ale za to skuteczną) propozycję załatwienia problemu z sposób cywilizowany, za którą mnie teraz społeczeństwo na FB gremialnie wyzywa od komunistów i bolszewików:
1. Bezwzględnie zdelegalizować zarobkową produkcję i dystrybucję napojów alkoholowych.
2. W imię poszanowania wolności osobistej zalegalizować produkcję wyłącznie na własne potrzeby.
3. Szkodliwe działanie pod wpływem alkoholu traktować jako formę kwalifikowaną czynu.
4. Zasoby publiczne wykorzystywać na leczenie uzależnienia, edukację i wychowanie antyalkoholowe.
Powtórzyć to samo z tytoniem i resztą używek.
To naprawdę jest aż tak proste. I nie do zrobienia bez rewolucji społeczno-politycznej.